Skłamałabym, gdybym powiedziała,że całe lato spędzamy w warzywniku-całe nie,ale jakieś 3/4 lata to czas spędzony w ogrodzie warzywnym. Ja wysiewam, pielęgnuję i doglądam upraw, ale nie starcza mi sił i czasu na zbieranie dobra hurtowego,które wyrosło. Pomagają mi bliscy. Bywa,że w warzywniku naszym spotykają się trzy pokolenia-czasem nawet cztery. Najstarsi z rodziny już raczej nie pomagają tylko podpatrują jak młodzieży pięknie uwija się na zagonach, drzewach czy w tunelu. Wrażenia z ogrodu zabierają do domu i jeszcze długo o tym wspominają. Starsi zwykle lepiej ode mnie wiedzą w którym roku był urodzaj na pomidory, a kiedy najobficiej owocowały wiśnie.
I dobrze,że są z nami- zimą mamy wspólne tematy do pogawędek.
O, widzę że też bób u Ciebie na tapecie ;) Zazdroszczę tylu pomocników w warzywniku. Ja niestety póki co sama muszę moje grządeczki obrabiać od A do Z - łącznie z przetworzeniem zbiorów ;)
OdpowiedzUsuń