Krem orzechowy, o którym dzisiaj to moje wspomnienie i wariacja na temat- wspaniałości kulinarno-deserowej z dzieciństwa.
Krem orzechowy był rarytasem, który w kryzysowych latach co roku pojawiał się w menu u koleżanki na urodzinach. Przygotowywany przez jej tatę- cukiernika i szefa produkcji w słynnej gdyńskiej cukierni robił na mnie wrażenie, i to jakie! pomyślcie, czekacie cały rok na taki smakołyk.
Wow, nawet teraz na samą myśl o nim ogarnia mnie błoga rozkosz i jakby melancholia i westchnienie za dawnym.
Teraz orzechy nie są już tak trudne w zdobyciu, można je kupić przecież w każdym spożywczym sklepie. Jednak niegdyś bywało inaczej, sami na pewno dobrze pamiętacie.
Całe moje dzieciństwo i czas dorastania to były "inne czasy", czasy gdy sklepy opustoszały.
Pamiętam z tych lat moją babcię, która często wspominała: " jak to za Gierka figi się jadło". Chyba w moim dzieciństwie fig nie smakowałam, nie sądzę, że coś ważnego z tego powodu mnie ominęło, o nie!. Co było, to było. Patrząc jednak w przeszłość warto cieszyć się dostępnością i możliwością jakie daje nam współczesny i globalny świat-oczywiście najlepiej z rozsądkiem. -:)
Przepis na krem orzechowy jest bardzo szybki w wykonaniu. To wariacja na temat - prosta i szybka. A ponieważ to deser typu- żywieniowe medykamenty nie dodaję do niego cukru, gdyby jednak okazał się dla was za mało słodki możecie go osłodzić zdrowym cukrem: ksylitolem, syropem z agawy czy dżemem z daktylii.
Od czasu, gdy z mojej diety wyrzuciłam mięso traktuję orzechy na poważnie- są dla mnie źródłem zdrowych i dobrych tłuszczy, dlatego często goszczą w moim menu. Służą mi jako przekąska, dodaję je do zup typu krem, posypuję nimi sałaty, wzbogacam desery.
Moja zasada to- garść orzechów dziennie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz