Oczywiście nie da się tak prosto odpowiedzieć, gdyż zależy to od tego co chcemy uprawiać i gdzie- w jakiej części kraju.
Możemy jednak podzielić wczesnowiosenne zadania ogrodnicze na:
1.wysiewy w gruncie
2. w pojemniki celem pozyskania rozsad -sadzonek uprawa w ogrzewanych pomieszczeniach.
W pierwszym przypadku siewy możemy rozpocząć, gdy gleba:
po pierwsze przeschnie po zimie, po drugie odpowiednio się ogrzeje ( pierwsze wysiewy możliwe już od 3-4 st. C i wzwyż), będzie przygotowana= rozbita na mniejsze sypkie kawałki. Często po zimie wierzchnia warstwa gleby jest twardą skorupą takie podłoże należy rozpulnić grabiami lub w cięższych przypadkach widłami. Jeżeli ściółkujecie wierzchnią warstwę gleby np. słomą, zrębkami lub innymi materiałami- gleba po zimie nie jest mocno zbita i wystarczy zruszczyć ją ręcznym kultywatorem. W zagrabionej i równej glebie wykonujemy rynienki w które wysiewamy nasionka. Przysypujemy glebą i lekko ubijamy miejsce siewu. W początkowej fazie dbamy o regularne niezbyt obfite podewanie a potem to już samo rośnie -;)
W drugim przypadku to już czas na sianie nasion w pojemniki, w amatorskiej uprawie zaczyna się ten proces w domu. Umyte i wyparzone pojemniki zasypuje się ziemią specjalnie do tego celu przeznaczoną-do siewek. W jednym pojemniczku, w zależności od wielkości umieszcza się od dwóch do kilku nasion, wierzch warto posypać ziemią zmieszaną z wermikulitem lub perlitem. Nie zapominamy o delikatnym podlaniu. Ja jestem zwolennikiem podlewania na podstawek wszystkiego co uprawiam w domu. W wyniku podciągu kapilarnego ziemia nawilża się sama i nie ma ryzyka przelania ziemi czy pleśnienia. Pomieszczenia w których uprawia się rozsady należy wietrzyć regularnie unikjąc przeciągów. I samo jeszcze nie rośnie, gdyż..
czeka nas przesadzanie:
-pomidorów dwa razy- z małego pierwszego pojemniczka do kolejnego większego i dopiero na miejsce stałe, a innych sadzonek raz- z pojemników na miejsce właściwe-do gruntu
Jeżeli chodzi o pleśnienie podłoża to jest to duży problem w amatorskiej uprawie w domu.
Jak sobie radzić ?
Ja nasiona, które wysiewam umieszczam na noc w wodzie- daję im w ten sposób dużą porcję wilgoci na start. Przyspieszam w ten sposób "rozruch nasion", przyspieszam proces kiełkowania- nasiona szybciej pęcznieją . I tak dobrze namoczone nasionka dostają sygnał do rozpoczęcia procesu kiełkowania ( a to może trwać nawet 3 tygodnnie). "Dostają sygnał" tzn. zarodek kiełkującego nasienia, czyli kiełek, przechodzi ze stanu spoczynku do stanu fizjologicznej aktywności. I tak, kiełek nie jest jeszcze zdolny do odżywiania się przez fotosyntezę i musi korzystać z zapasów pokarmowych ( skrobia, tłuszcze, białka) nasienia.Wskutek wzmożonej działalności enzymów następuje intensywna przemiana materii. Niezbędne do kiełkowania są: wilgoć i tlen. Przy kiełkowaniu nasienia wyrasta najpierw korzeń, następnie pączek pędowy- to dwa organy dzięki którym organizm roślinny zacznie swoje samodzielne życie. A gdy, mamy już pęd z liśćmi właściwymi- to mamy rozsadę piękniutką i gotową do wysadzenia na zagonach. Później już tylko pozostaje trochę matczynej lub tatusiowej opieki i dorosły lub młodociany okaz może wylądować na talerzu. Ba, proste prawda ?
Jeżeli masz jeszcze chęć tu pozostać to- krótki fotograficzny przerywnik poniżej
Moczę nasiona roślin, których proces kiełkowania jest długi np. karczochy. Moczę przed wysiewem duże nasiona np.: groszku cukrowego i ozdobnego. Gdybym trzymała w ziemi nasionka przez 2-3 tygodnie w pojemniku, bo tyle trwają wschody np. karczocha mogłabym spodziewać się pleśnienia wierzchniej warstwy ziemi w pojemniku. Spowodowane to mogłoby być koniecznością utrzymywania stałego poziomu wilgoci, koniecznego dla procesu kiełkowania, ale niekorzystnie wpływałoby na warunki glebowe-powietrzne w pojemnikach przeznaczonych na rozsady a w konsekwencji na zdrowie kiełka i całego młodego pędu. Uf, koniec
Ps. Dla mnie zielony sezon zawsze rozpoczyna się od uporządkowania domowych roślin doniczkowych. Myślę tu o wszystkich yuccach, bluszczach, fikusach itd. Zaczynam czas wiosenny od przesadzania kwiatów domowych, od zasilenia dobrymi nawozami od usunięcia podeschłych pędów. Odświeżam liście w kąpieli wodnej- pod prysznicem. Tylko na przedwiośniu mam na to czas, później zapominam o moich zielonych lokatorach i daję im szansę na swobodny byt. Późną wiosną wynoszę na taras i wokół domu wszystko co się da, wynoszę drzewko cytrusowe, aloesy, calanchoe, grubosze i kaktusy.
O kaktusy domowe! to pomysł na roślinę tarasową, szczególnie dla osób, które długo poza domem i które nie mogą regularnie podlewać doniczkowych roślin ozdobno-tarasowych.
A kaktusy za takie super warunki podziękują wam niektóre nawet kwitnieniem.
to zdjęcie dla wytrwałych, którzy dotarli tu na koniec tego postu -:) |
i jeszcze trochę lokalnego patriotyzmu, trójmiejska aktorka a na tapecie piosenki Edith Piaf
Pozdrawiam jakby wiosennie
Super post! Odpowiedział na parę pytań, które mnie nurtują:) I coś czuję, że wykorzystam patent z moczeniem nasionek. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńmożesz moczyć też nasiona ogórków i dyni
Usuńinne malutkie nasiona też moczyłam tylko jest małe "ale" trudno je się potem wysiewa i nie wszystkie tego wymagają, te które szybko kiełkują nie ma potrzeby moczyć
posyłam słoneczne pozdrowienia
Dziękuję za kolejny ciekawy post. Jak często podlewasz nasionka w papierowych rulonikach? rok temu ziemia bardzo szybko mi wysychała... okrywasz je folią?
OdpowiedzUsuńNie okrywam folią obawiałabym się pleśnienia
Usuńruloniki ustawiam luźno na podstawkach-tackach nie mogą przylegać-będą pleśnieć
pomiędzy rulonikami musi krążyć powietrze
sprawdzam wilgotność " na oko i palec" nie umiem teraz powiedzieć jak często- po prostu nie pamiętam, ale jak nastawię moje ruloniki w tym roku to dam znać
ziemia w środku rulonu musi być dość mocno ubita- maksymalnie dużo ziemi w jednym ruloniku
posyłam ogrodnicze pozdrowienie
Aaaa i wszystko jasne! właśnie rok temu słabo ubiłam ziemię.
OdpowiedzUsuńta ubita ziemia gwarantuje właściwy podciąg do góry
Usuń