Tęsknota za zielonym może być troszkę neutralizowana na przykład wykonanym samodzielnie pesto. A bardziej szczegółowo bazą do pesto, które można uzupełniać (wzbogacać) tuż przed konsumpcją.
Świeże liście bazyli- kupione w Lidlu, oliwa i blender. Pulsacyjnie i krótko miksujemy zielone. Taka baza to "pół pesto", które w miarę używania będzie wzbogacane smakiem prażonych orzeszków pini, parmezanem czy czosnkiem, albo wszystkim na raz.
Litr tak wykonanej przyprawy wystarczy na kilka miesięcy. Jedną butelkę przechowuję w lodówce a drugą na półce w kuchni- zawsze pod ręką.
Wyodrażam sobie ten zapach świeżej bazyli na soczystych pomidorach z własnego ogródka .Zdjęcia bardzo mi się podobają (równiesz te wcześniejsze ) czy nie jesteś czasami fotografem .Pozdrawiam serdecznie z wiecznie zapachowej prowansji .
OdpowiedzUsuńWitaj i dziękuję za miły komentarz. Jedyny związek z fotografią profesjonalną to udział w szkolnym kole fotograficznym- oj tam sie działo, ciemnia i wywoływanie zdjęć bardzo to lubiłam. Ale było to dość dawno temu. Prowansja i na dodatek zapachowa- znam, znam ???- ze zdjęć coś cudnego. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńz całą pewnośćią spróbuje zrobić u siebie w domu!
OdpowiedzUsuń